Dzisiaj miałem dzień pełen atrakcji z iPhone’em. Właściwie to były dwie atrakcje. Dobra i zła. Zacznę od tej dobrej ;).
Od dłuższego czasu nie działał mi mikrofon przy słuchawkach do iPhone. Początkowo myślałem, że to ten pstryczek na słuchawkach odmówił posłuszeństwa. Pogodziłem się z utratę tej fajnej funkcjonalności. Po pewnym czasie ilość rozmów telefonicznych u mnie dość znacząco wzrosła i trzymanie telefonu ręką przy uchu mijało się z celem.
Zauważyłem że jak lekko wysunę tego „pina” z wejścia na słuchawkę to wszystko działa OK. Więc postawiłem na wadliwe słuchawki – coś nie tak ze stykami.
Jakież było moje zdziwienie gdy przyszły nowe słuchawki i sytuacja się powtórzyła.
Poszukałem w sieci i znalazłem poradę, aby spróbować wygrzebać brud jaki tam mógł osiąść… Do tego potrzebowałem wykałaczki ;).
Efekt? Jak na zdjęciu:
I wszystko działa tak jak trzeba ;). Trochę się tego nazbierało.
Ta zła wiadomość to taka, że gdy chciałem dzisiaj przełożyć sobie kartę SIM, używając tego „spinacza”, który jest dołączany w pudełku, podczas rutynowego wkładania, coś mi strzeliło w środku. Od tej pory nie mogę wyjąć karty SIM, a ten „spinacz” mogę sobie wkładać, wkładać i wkładać – wchodzi cały szpikulec do środka, a szufladka ani drgnie. Jutro idę do salonu głównego Ery w Lublinie i zobaczymy czy coś mi poradzą…
Dodaj komentarz