Każdy kto śledził wydarzenia związane z premierą tego telefony lub coś słyszał, to zadawał sobie pytanie „co oni widzą w tym badziewiu? Przecież są inne fajne, lepsze telefony!”. Wszyscy myślą, że jak mam iPhone’a to jestem kasiasty, bufonen, ignorantem, lanserem i nie widzę niczego inne poza tymi produktami (Apple znaczy się).
Ostatecznie na ten telefon zdecydowałem się będąc w Warszawie, gdzie pracowałem sobie przez okres wakacji. Nie chciałem kupować generacji 1G, bo „hakierowanie” telefonu mi nie odpowiadało. Potem trzeba się użerać z różnymi problemami. Postanowiłem poczekać do polskiej premiery 3G. Wszyscy się podniecali i stali w (sztucznych) kolejkach po ten telefon. Potem cały świat się śmiał z Polski.
Mam znajomego, który kupił go w dzień premiery, tylko po to by zaszpanować w pracy, że JUŻ go ma. Chore.
Kupienie iPhona, to nie było takie proste zadanie. Co już było szczytem wszystkiego. Przychodzę do salonu Ery (Warszawa, Galeria Wileńska), w niedzielę, w krótkich spodenkach, koszulce i torbie na ramieniu. Oczywiście jak to w Warszaffce, tłok i kolejki. Spoko, mogę poczekać, w końcu to iPhone! Szybka piłka ze sprzedawcą – chcę ten telefon, bez abonamentu. Sprzedawca popatrzył się na mnie jak na idiotę i poszedł na zaplecze. Przyniósł, pokazał, omówił i kupuję. Wyciągam moją nową kartę płatniczą z chipem (istotne), by zapłacić, a ten gość do mnie z tekstem:
– A na tej karcie będzie tyle pieniędzy?
Nosz kurwica mnie strzeliła, już miałem mu mówić, że specjalnie zwiększałem limit tylko na ten zakup i zabrałem pieniądze rodzicom i babci! Potem się „okazało”, że terminal nie przyjmuje kart, takich jak moja. Taaaa, jasne, chcę zrobić przekręt! W końcu kupiłem go za gotówkę a za karę zabrałem garść cukierków ;)!
Powstaje pytanie: czy aby kupić ajfona, trzeba przyjść wystrojonym w gajerku, cwelkami patatajkami (półbuty), ochroniarzami, złotą kartą płatniczą i Rolexem na ręku?
Witamy w rzeczywistości. Na uczelni pokazałem iPhone’a. I się zaczęło – po co ten telefon kupiłeś, on nie ma MMS’ów! Jak ja uwielbiam tych debili. Po co mi MMS’y? Ile w życiu ich wysłałeś, dwa, trzy? Odkąd mam telefon, czyli prawie 6 lat, to wysłałem 3 MMS’y! Po takim odbiciu piłeczki już ze mną nie dyskutują nad niezajebistością tego uprzędzenia.
Kolejna sytuacja – pociąg relacji Warszawa – Lublin. Tłok w pociągu i stoję w przejściu, bo nie ma miejsc siedzących. Tu też mało się nie przewróciłem. Siedzi sobie takich dwóch krawaciarzy z iPhone’ami i się bawią. Pierwsze co mnie zastanowiło, to dlaczego tłuczą się w drugiej klasie. Nie stać ich na pierwszą klasę? Mają przecież iPhone.
Jeden z nich miał na szyi wielki pokrowiec, aby się mu sprzęt nie porysował – „maj preszes!”.
Dosiadłem się do nich pod koniec podróży, oczywiście w krótkich spodenkach, podartych jeansach i tak! Też pokazałem im mój sprzęcik. Szybko schowali je. Nie byli już tacy zajebiści pewnie ;).
Takich sytuacji z lanserami/frajerami mogę opisywać i opisywać. Denerwują mnie ludzie, którzy kupili ten telefon, aby tylko pokazać, że stać ich i przez to są zajebiści. Pokazanie im, że każdy może go mieć i zobaczyć ich bezcenne miny, to jest coś miłego. Takich ludzi trzeba sprowadzać szybko na ziemię. Zauważyłem jedno, im bardziej na wschód Polski, tym bardziej zajebisty jesteś pokazując się na mieście z iPhonem, ba nawet można rwać na to dziewczyny. Na zachodzie Polski, nie robi to już takiego wrażenia.
Oczywiście są jeszcze ludzie, którzy kupują ten telefon z powodu jego funkcjonalności. I to jest fajne, bo z takimi ludźmi można porozmawiać, wymienić się doświadczeniem. A z takim lanserem? Rozmowa pewnie będzie przebiegać tak:
– I jak się sprawuje?
– Zajebisty jest, nie?
– No…
Polska to jeszcze kraj, gdzie ludzie w każdym widzą rywala, gdzie trzeba być zawsze lepszym od niego. Smutne trochę, ale jak dla mnie prawdziwe.
Dodaj komentarz